29 marca 2017

Tusz barwiący rzęsy czyli Mascara Rimmel - Volume Colourist.

Tusz barwiący rzęsy czyli Mascara Rimmel - Volume Colourist.
Witajcie dziewczyny. Ten post będzie o najciemniejszej stronie pewnego sympatycznego tuszu do rzęs. Moje naturalne rzęsy są bardzo jasne, jak ich nie pomaluje to wyglądam jak by ich nie miała. Mogę wyjść z domu bez pomalowanych ust ale nie bez wytuszowanych rzęs. Dobra maskara to podstawa i  w moim przypadku żyć się bez niej nie da. Kiedy Rimmel zaoferował tusz, który ma zabarwiać nasze rzęsy na czarno byłam pewna, że jest on moim wybawieniem. Zakupiłam go i szybko się rozczarowałam. Po dwóch tygodniach stosowania moje rzęsy ani trochę się nie zabarwiły na upragniony czarny kolor. Teraz już wiem, że jedyny sposób to czarna henna u kosmetyczki. Sam tusz w sobie jest dobry i zachowuje się jak zwykła maskara. Jego opakowania jest bardzo wygodne a szczoteczka dobrze rozprowadza tusz na rzęsach. 
Jedyny minus to, zcieralne napisy z opakowania przy jego użytkowaniu. Fajna konsystencja, kolor głębokiej czerni. Szczoteczka jest z włosia, wyczajna. Zbiera wystarczającą ilość kosmetyku i jest bardzo praktyczna. Tusz nie jest zły, idealnie nadaje się do dziewczyn, które mają długie rzęsy i podkrecają je zalotką. Nie wydłuża i nie podkręca. Przy kontakcie z no. deszczem, rozmazuje się. Często kupuję tusze od firmy Remmel i jest mi przykro, że tym razem firma nie sprostała moim oczekiwaniom. Nie mogę polecić tej maskary dziewczyna, które tak jak ja mają problem z jasnymi rzęsami. Trzeba poczekać może ktoś opracuje maskare, która naprawdę będzie potrafiła przyciemniać włoski rzęs. 
Na osłodę mam dla was hologramowy lakier do paznokci od Lovely. Jest to mój ulubiony lakier do zrobienia, najczęściej używam go do pomalowania końcówek parurków lub tylko jednego. Lakier jest naprawdę świetny. Trzeba jedynie pamiętać aby go szybko zakręcać po pomalowaniu, bo wysycha i gęstnieje.


Opis producenta: Maskara Wonderfu’ll Lash Colorist marki Rimmel pogrubia i wydłuża rzęsy i dodatkowo stopniowo przyciemnia rzęsy – efekt utrzymuje się do 2 tygodni. Kombinacja kremowej, ultra- czarnej, pogrubiającej formuły z kompleksem stopniowo koloryzującym rzęsy. Zwężana szczoteczka z włókien dociera do każdej, nawet najmniejszej rzęsy.

Skład tuszu: Aqua, Paraffin, Cera Alba (Beeswax) Stearic Acid, PVP, Cetyl Alcohol, Arginine, Polysorbate 20, Propylene Glycol, Copernicia Cerifera (Carnauba) Wax, Synthetic Wax, Panthenol, Glyceryl Stearate, Euphorbia Cerifera (Candelilla) Wax, Phenoxyethanol, Caprylyl Glycol, Talc, Xanthan Gum, Simethicone, Microcristallina Microcrystalline Wax, Argania Spinosa Kernel Oil, Tocopheryl Acetate, Sodium Hydroxide, Acrylates/Carbamate Copolymer, Disodium EDTA, Trimethylol Hexyllactone Crosspolymer, Collagen, Polyethylene, Hydrolyzed Keratin, Sodium Sulfate, Potassium Sorbate, Silica, Sodium Benzoate, fd&c red no. 40 (ci 16035), Caramel, FD&C Blue No 1 (CI 42090), FD&C Yellow No. 5 (CI 19140), Mica, Iron Oxides (CI 77491, CI 77492, CI 77499), Titanium Dioxide (CI 77891), Ferric Ferrocyanide (CI 77510), Carmine (CI 75470), Chromium Hydroxide Green (Ci 77289), Chromium Oxide Greens (CI 77288), Ultramarines (CI 77007).


+
piękna głęboka czerń
fajna konsystencja
ładnie pogrubia
super rozdziela włoski
brak grudek na rzęsach
szczoteczka idealnie pokrywa rzęsy u nasady

-
nie wydłuża
nie podkręca
rozmazuje się przy kontakcie z wodą


Moja ocena:

Kto jeszcze nie polubił?

22 marca 2017

Stay Matte - podkład matujący do twarzy od Rimmel.

Stay Matte - podkład matujący do twarzy od Rimmel.

Witajcie robaczki. Dziś dowiecie się o pewnym niesympatycznym podkładzie, który sprawia mi wiele niespodzianek. Bardzo lubię niedrogie podkłady o całkiem przyzwoitym składzie i konsystencji. Moje poszukiwania tego idealnego rozpoczęły się jak jeszcze byłam nastolatką i nie miałam dużego kieszonkowego od rodziców. Zawsze jak tylko odwiedzałam sklep z kosmetykami to przeglądałam półki z tymi tańszymi. Tak pewnego razu trafiłam na podkład firmy Remmel i to była miłość od pierwszego nałożenia. Teraz producent postanowił ulepszyć jego formułę i zmienić wygląd opakowania. 
Podkład doskonale dopasował się do mojej bladej karnacji oraz dobrze się rozprowadzał. Bardzo łatwo się wchłania, używam numer 091 Light Ivory. Jest zamknięty w zgrabnej tubce, wolę podkłady w szklanych pojemnikach z pompką ale to tylko dodatkowa wygoda. Jego konsystencja jest kremowa a nawet trochę  przypomina mus, przez co doskonale się rozprowadza na twarzy. Nie pozostawia smug, nie tworzy efektu maski, dość porządnie kryje niedoskonałości. Podkład nie przesusza mojej cery, jak tylko Go nałożę to używam pudru matującego dla utrwalenia efektu matu. Posiadam mieszaną cerę i w moim przypadku podkład doskonale się sprawdza, jego ulepszona formuła idealnie dostosowała się do mojej twarzy. Jestem z niego bardzo zadowolona, jest to niedrogi podkład który można kupić za grosze na promocji - 49% w Rossmanie. Mi ten podkład bardzo przypasował ale nie będę nikogo namawiać. Dla mnie okazał się strzałem w dziesiątkę i przyjacielem na kilka lat.
Opis producenta:
Nowy podkład Rimmel Stay Matte zapobiega świeceniu się cery, a dzięki zastosowaniu mikrosferycznych pudrów skóra jest jedwabiście gładka i miękka. Lekka, kremowa formuła podkładu wyjątkowo łatwo rozprowadza się na skórze, a w połączeniu z emulgatorami żelowymi płynnie i równomiernie łączy się ze skórą bez rolowania się i efektu maski. Matowe wykończenie zawdzięcza opatentowanej japońskiej formule żelu pielęgnacyjnego. Zawarty w podkładzie kaolin zapewnia matową, lecz promienną cerę. Zawiera bardzo lekki matujący puder, wszystko po to, by stworzyć nieskazitelne, jedwabne, wolne od błyszczenia się wykończenie makijażu, które utrzymuje się cały dzień, pozostawiając skórę świeżą i naturalnie matową.
Skład: 
Cyclopentasiloxane, Dicaprylyl, Ether, Aqua/Water/Eau, Isododecane, Talc, Trihethydroxystearin, Disteardimonium Hectorite, Dimethicone/Vinyl Dimethicone Crosspolymer, Silica Dimethyl Silylate, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Polyglyceryl-3 Beeswax, Sorbitan Sesquioleate, Kaolin, Tribehenin, Aluminium Starch, Glycol, Sodium Chloride.

Pojemność: 30 ml.
Cena: ok. 12 zł.


+
bardzo dużo odcieni do wyboru
idealnie zakrywa niedoskonałości
jest dość gęsty i kremowy
dobrze łączy się ze skórą
nie pozostawia lepkiej warstwy
nie podkreśla suchych skórek 
dobrze matuję twarz 
-
przed nałożeniem trzeba nawilżyć twarz kremem lub użyć bazy

Moja ocena:

9 marca 2017

Shiny Liquid Lips Red Orange - Bell.

Shiny Liquid Lips Red Orange - Bell.
Witam. W dzisiejszym poście opowiem wam o błyszczyku. Dziewczyny lubicie błyszczyki i wolicie matowe pomadki? Jakiś czas temu odwiedziłam Biedronkę w poszukiwaniu odżywki Jantaru i przy okazji przejrzałam półki z mazidłami do ust i znalazłam coś czego już od dawna szukałam, pomarańczowy błyszczyk do ust. Ten kolor bardzo dobrze pasuje do mojej bladej karnacji. Dlaczego na rynku jest tak mało pomarańczowego koloru w pomadkach i błyszczykach?
Bardzo proszę wszystkich producentów kosmetyków o więcej kolorów pomarańczy i łososia w palecie barw. Błyszczyk kosztował niecałe 9 zł i jeszcze musiałam o niego walczyć przy kasie, kasjerka nie mogła nabić kodu z opakowania i chciała Go odstawić do koszyka. Ostatecznie został zakupiony i teraz cieszy moje oczy i zrobi usta. Błyszczyk ma kolor pomarańczowy, prawie jak oranżada. Nazwa z z opakowania Red Orange a numer 04. Nie jest lepki, dobrze się rozprowadza i ma  ładny delikatny zapach. 
Opakowanie jest solidne, standardowe a zakrętka jest dobrze przymocowana do patyczka. Puszek z patyka mógłby być bardziej puszysty, niestety jak maluje usta to czuję jak mnie troszkę ociera. Jestem z niego bardzo zadowolona i często go używam w pracy. Błyszczyk rozprowadza się równomiernie, nie tworzy żadnych niechcianych smug, nie zbiera się w kącikach ust, nie podkreśla suchych skórek. 
Jego konsystencja jest zbliżona do szminki a to sprawia, że nasze włosy nie przyklejają się do ust. Po jego zastosowaniu usta są przyjemnie wygładzone, zmiękczone i nawilżone, ładnie lśnią małymi drobinkami. Jego trwałość bardzo mnie zaskoczyła, spokojnie wytrzymał dwie godziny bez poprawek. Nie mam do niego wielkich zastrzeżeń, jestem zadowolona. Jeśli ktoś tak samo jak ja lubi i szuka pomarańczowy odcień na ustach, polecam zajrzeć do Biedronki jeśli lubicie takie błyszczyki. Spośród wielu innych kolorów, pomarańczowy jest naprawdę trudny do zdobycia. Mam taki mały zwyczaj, jak mam pomalowane usta matową pomadkę to żeby odświerzyć sobie kolor maluję środek ust tym błyszczykiem.
Opis producenta:
Błyszczyk wygładzający usta. Jego aplikacja jest delikatna i przyjemna, a kolor równomiernie rozprowadza się na ustach. Błyszczyk zmiękcza naskórek, dzięki czemu usta stają się zmysłowe i subtelne. Pozostawia lśniący efekt mokrego koloru.
Pojemność: 4,8g
Cena: 8,99zł

+
wygładza
nie lepi się
dobrze nawilża 
bardzo delikatnie nabłyszcza
ładny delikatny zapach
pozostawia efekt mokrych ust
piękny delikatny kolor
małe poręczne opakowanie

-
za sztywny puszek aplikatora (jak dla mnie) 

Moja ocena:


Dostępny tutaj ->  http://bell.com.pl/ lub w Biedronce.
Na zdjęciach moja skała pirytu prosto z Hiszpani.

2 marca 2017

Lutowe woski Yankee Candle i świece Aril w moim domu.

Lutowe woski Yankee Candle i świece Aril w moim domu.

Cześć kochani. W dzisiejszych poście wiele zapachów. Wypaliłam w domu wszystkie zapasy moich wosków i nadszedł czas na zakupy. Bardzo lubię gdy w moim pokoju unosi się w powietrzu kwiatowy zapach ale zawsze mam problem z podjęciem decyzji odnośnie zapachów. Tym razem nie mogłam się zdecydować między owocowym a kwiatowym. W ostateczności zakupiłam wosk o zapachu smoczego owocu i miętowy. Bardzo urzekł mnie zapach wiśni niestety wiśnia poczeka na kolejne zakupy, z nowości najnowszym zapachem jest lipa. Spytałam ekspedientki czy jest już dostępna, Pani oznajmiła mi z wielkimi uśmiechem, że zapach lipy został już wykupiony. Wielka szkoda, widocznie musi być naprawdę piękna, skoro tak szybko znika z półek sklepowych. 
W grudniu wymieniłam swój stary kominek na nowy Yankee Candle, kominek jest solidny z głęboką miseczką w szarym kolorze. Jest ładnie ozdobiony firmowym napisem. Zapłaciłam za niego około 90zł a teraz widziałam,że są w promocji. Bardzo łatwo się czyści i dobrze nagrzewa. Jako pierwszy w kominku wylądował wosk smoczego owocu. Wosk ma słodki intensywny zapach, który po pewnym czasie słabnie. Już drugi tydzień go palę i muszę wymienić go na świeczkę, bo przestałam czuć jego zapach. Człowiek zbyt szybko przyzwyczaja się do tych samych zapachów i przestaje je odczuwać dlatego trzeba je urozmaicać innymi. Jak tylko przestaje czuć wosk to wymieniam go na świeczkę o zapachu wanilii. 
Będąc na zakupach w Biedronce kupiłam ulubione świeczki Aril o zapachu wanilii i różowej róży. Świeczka różana została zapalona zaraz po powrocie z Biedry i jej zapach podobny jest do różanego mydełka Luksji. Kocham dostawać róże, to piękne kwiaty. Wracając do wosków po smoczym owocu przyszedł czas na miętę, wosk ma piękny kolor soczystej zieleni. Jego zapach bardzo realistycznie przypomina prawdziwą miętę. Pamiętam jak kiedyś moja babcia miała w ogrodzie miętę i suszyła ją na słońcu do zaparzania. Uwielbiam zapach mięty ale nie lubię jej pić i napojów z dodatkiem mięty. 
Wosk o zapachu mięty dla mnie bomba,jestem naprawdę z niego zadowolona. Smoczy owoc o wiele mniej przypadł mi do gustu,piękny zapach ale chwilami przestawałam go czuć i jak dla mnie jest słabszy trwałością zapachu. Świeczka o zapachu róży jest naprawdę urocza, jej zapach mydlanej róży idealnie nadaje się np. do łazienki na relaksacyjne kąpiele w piance. Ta o zapachu wanilii też jest niczego sobie ale nie przebije swoim słodkim zapachem owocowych świeczek. Najlepszym woskiem jest zapach mięty a świeczką zdecydowanie wanilia. Świeczki Aril z Biedronki są naprawdę bardzo wydajne i często je kupuję jak tylko pojawią się nowe zapachy.
Na święta miałam zapach zimowego lasu i pomarańczy w goździkach. Był też zapach bzu i zielonej herbaty. Bardzo żałuję, że nie kupiłam więcej tej z pomarańczowej bo jej zapach bym obłędny. Nie ma nic lepszego od zapachu pomarańczy w goździkach i ten korzenny aromat ahh... Zawszę kupuję świeczki w tych szerszych szklanych pojemnikach, mam ich już bardzo dużo w domu po wypalonych świecach i nie wiem co nimi  zrobić. Świeczka jak producent informuje ma starczyć na 22 godziny i kosztuje 4,99 zł za sztukę. Gdyby to byłe te wysokie to nadawały by się na szklanki do soku ale do tych nie mam pomysłu.
Może wy będziecie miały jakiś pomysł jak te szklane pojemniki wykorzystać w domu? Napiszcie swoje propozycje w komentarzach. Ostatecznym moim pomysłem jest ich wyrzucenie do kosza na szkło, jeśli nie znajdę dla nich zastosowania. Ciekawa jestem Waszych typów w temacie świec i wosków. Jakie zapachy najbardziej lubicie i jakie marki tych produktów polecacie? 


27 lutego 2017

Odżywczy tusz do rzęs na porost rzęs.

 Odżywczy tusz do rzęs na porost rzęs.
Witajcie moje czytelniczki i czytelnicy. Tym razem mam do zaprezentowania kolejny produkt, który pomógł mi uratować moje rzęsy, które wypadły mi przez przedłużanie w wakacje. Teraz żyjemy w takich czasach kiedy wszyscy chwalą się zdjęciami z wakacji na Facebooku i trzeba się odpowiednio odpicować do takich zdjęć. U mnie podstawą są piękne długie rzęsy i czarne wyrównane brwi jak i dobry podkład z filtrem UV. 
Przed wyjazdem moja kosmetycznych przedłużyła mi rzęsy, moje naturalne są mało widoczne bo jestem bardzo jasną blondynką i jak ich nie pomaluje to ich nie widać. Efekt przedłużenia utrzymał się dwa tygodnie potem włoski zaczęły wypadać i straciłam połowę swoich naturalnych. W pracy koleżanka poleciła mi odżywkę Long 4 Lashes, niestety u mnie w sklepie jej nie było i kupiłam tusz do rzęs. Tusz bardzo mnie zaskoczył, ma silikonową szczoteczkę z dwoma długościami ząbków. Szczoteczką taka jak lubię, łatwa do aplikacji tuszu tym bardziej, że jest on dość rzadki jak dla mnie. Pojemność 10 ml,opakowanie solidne,napisy się nie zacierają. Moim zdaniem to dwie warstwy tuszu wystarczą, ja maluje zawsze trzy i efekt bardzo mnie zadowala. Tusz nie radzi sobie w kontakcie z wodą, po zastygnięcia jest trwały ale przy pocie, łzach, deszczu strasznie się marzę. Po 2-3 tygodniach zauważyłam jak wyrastają mi nowe rzęsy. Efekt mnie zadziwił, ten tusz naprawdę jest skuteczny, rzęsy są dłuższe i nie wypadają. Z czystym sumieniem mogę go polecić, na prawdę warto! Jestem z niego bardzo zadowolona, dla dziewczyn które lubią często przedłużać sobie rzęsy może być wybawieniem. 
Opis producenta:
Innowacyjna maskara została stworzona, by pielęgnować, wzmacniać i wspomagać wzrost rzęs. Dzięki unikalnemu zestawowi składników aktywnych podkreśla rzęsy, wyraźnie je podkręcając i wydłużając. Jednocześnie nadaje im objętość i widocznie unosi, podkreślając spojrzenie i optycznie otwierając oko.
Formuła zawiera biotynę, która wzmacnia rzęsy i stymuluje ich wzrost oraz kwas hialuronowy, nadający rzęsom połysk i zdrowy wygląd. Woski roślinne i wosk pszczeli odpowiadają za kondycję rzęs – ich miękkość i elastyczność. 
Wyprofilowana szczoteczka pokrywa rzęsy optymalną warstwą produktu, by zapewnić natychmiastowy efekt spektakularnego podkręcenia. Formuła została przetestowana dermatologicznie i oftalmologicznie pod nadzorem lekarza dermatologa-alergologa oraz lekarza okulisty.

+
szczoteczka
skuteczność
trwałość
wydajność
estetyczne i trwałe opakowanie
idealna konsystencja
nie uczula

-
nie wydłuża
nie podkręca
rozmazuje się przy kontakcie z wodą
Moja ocena:

23 lutego 2017

„Mój rytuał morskiej pielęgnacji” z Le Petit Marseillais.

„Mój rytuał morskiej pielęgnacji” z Le Petit Marseillais.
Witajcie kochani. Pamiętacie swoje czasy dzieciństwa? Ja doskonale pamiętam, gdy byłam małą dziewczynką i wyjeżdżałam z rodzicami nad morze. Doskonale pamiętam ten moment, kiedy pierwszy raz w życiu zobaczyłam prawdziwe morze jak wyglądające w telewizji, tylko ono było prawdziwe i na wyciągnięcie mojej małej rączki. Rodzice wynajęli wtedy pokój niedaleko plaży, trzeba było przejść tylko przez ulicę pełną ludzi i straganów z pamiątkami a potem małą drogą przez las żeby dotrzeć do celu. Na plaży było mało ludzi, mogłam się spokojnie bawić. Pamiętam jak lepiłam babki z piasku i próbowałam zbudować zamek dla patyczkowej księżniczki. Moja mama pomagała mi zbierać muszelki do dekoracji babeczek a tata skakał ze mną przez przypływające fale. Ten zapach bryzy i łaskotanie wody po stopach pamiętam do dziś. Moja mama maczała sobie ręce w morzu a potem robiła sobie nimi okład na szyi, tak jak inne kobiety z plaży dla ochłody. Te ciepłe promienie na mojej skórze i ten chłodzący podmuch wiatru sprawiał mi ogromną przyjemność i odprężał, do dziś wspominam tę chwilę z uśmiechem na twarzy. 
Czy słyszałyście już o nowej morskiej linii kosmetyków Le Petit Marseillais?
W moim posiadaniu znalazły się dwa wspaniałe produkty z tej linii a mianowicie jest to krem do mycia i żel pod prysznic. Tym razem chciałabym wam opowiedzieć jak morskie kosmetyki przypomniały mi o czasach mojego dzieciństwa. W mojej łazience panuje teraz morski klimat, zapach z morskich kosmetyków i do dekoracji dodałam muszelki na umywalce i półce pod lustrem. Muszelki znalezione w kartonie po pamiątkach z wakacji. 
Jak zaczynam swój rytułał pielęgnacji z morskimi kosmetykami? Wstając rano chcę się jak najszybciej obudzić i nabrać energii, bo dzień dopiero się zaczyna. Podczas mojej porannego rytuału pielęgnacji towarzyszy mi żel pod prysznic od Le Petit Marseillais,który daje mi porannego kopa w postaci odświeżenia i nawilżenia mojej skóry. To sprawia, że jestem gotowa do pracy i jestem w dobrym nastroju. Pielęgnujący żel jest zamknięty w szczelnie zamkniętej butelce w soczyście błękitnej barwie. Korek zamykany jest na klik i bardzo łatwo się otwiera, dodatkowym plusem opakowania są wypustki po bokach butelki które zapobiegają wyślizgnięciu się produktu z ręki. Pojemność buteleczki wynosi 250ml.
Żel jest bezbarwny, konsystencja lekka, dobrze się rozprowadza i pieni na gąbce. Zapach jest subtelny o morskim akcencie, ładnie utrzymuje się po kąpieli. Po kąpieli żel zapewnia uczucie świeżości, moja skóra jest bardziej miękka i nawilżona, uwielbiam jego zapach otulający moje ciało. Zimą moja skóra jest zawsze podobna do kartki papieru, nie dość, że blada, to jeszcze przesuszona. Obecnie gołym okiem widać poprawę, skóra stała się bardziej elastyczna, mniej przesuszona. Koniecznie muszę dokupić balsam do wzmocnienia efektów, ale niestety widocznie nie jest jeszcze dostępny w naszych sklepach.
Algi z Morza Śródziemnego: prawdziwy skarb z głębi Morza Śródziemnego, od zawsze wykorzystywany w zabiegach pielęgnacyjnych. 
Minerały Morskie: znane z bogactwa cennych dla skóry soli mineralnych oraz  magnezu.
Skład żelu:
Aqua, Ammonium Lauryl Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Maris Aqua, Laminaria Digitata Extract, Ulva Lactuca Extract, Magnesium Chloride, Polyquaternium-7, Hydroxypropyl Guar, Hydroxypropyltrimonium Chloride, Propylene GLycol, Sodium Chloride, Citric Acid, Potassium Sorbat, Sodium Benzoate, Parfum, CI 42090.
Kremu do mycia używałam wieczorami przed pójściem spać. Krem jest w takim samym opakowaniu jak żel, a kolor produktu jest jasno błękitny. Konsystencja kremu jest kremowa i lekka i koloru białego. Zapach przypominający morską bryzę, jest delikatny i bardzo mnie odpręża przez snem. Produkt dzięki swojej bogatej formule doskonale przywraca równowagę mojej skórze, pobudza ją i świetnie odświeża. Dodatkowo składniki w nim zawarte cudownie nawilżają, moja skóra po rytuale morskiej pielęgnacji jest dobrze przygotowana na zbliżającą się wiosnę i lato. Oba produkty stosowałam przez dwa tygodnie rano i wieczorem. Na 100% wiem, że mogę wam polecać oba produkty Le Petit Marseillais z linii morskiej. 
Krem jak i żel do mycia doskonale sprawdzają się w mojej łazience, przypomniał mi czasy dzieciństwa. Pierwszy widok morza, młodość i beztroskie zabawy. Dzięki nim moja skóra jest bardziej miękka i nawilżona a obłędny zapach towarzyszy mi przy każdym myciu. Uwielbiam owoce morza jak i sushi, algi morskie zawarte w obu przypadkach bardzo przypominają mi o tych przysmakach. Krem pielęgnacyjny zawiera w sobie białą glinkę, która zawiera krzem sprzyjący kondycji naszej skóry. 
Skład kremu:
Aqua, Ammonium Lauryl Sulfate, Glycerin, Cocamidoporpyl Betaine, Ulva Lactuca Extract, Polyquaternium-7, Sodium Lauryl Sulfate, Kaolin, Styrene/ Acrylates Copolymer, Acrylates Copolymer, Sodium Chloride, Citric Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Parfum.
Cała morska linia zawiera cztery produkty:
• Pielęgnujący krem do mycia algi morskie i biała glinka,
• Pielęgnujący żel do mycia algi morskie i minerały morskie,
• Odżywczy balsam do bardzo suchej skóry,
• Nawilżające mleczko do suchej skóry

+
doskonale nawilża ciało
oczyszcza,odświeża i nawilża
dobrze się rozprowadza i spłukuje
dobra konsystencja produktów
przepiękny zapach przypominający o lecie
dobrze dobrane właściwości pielęgnujące
dobra wydajność produktu
piękny kolor opakowań i etykieta
solidne opakowanie
atrakcyjna cena
-
brak
Moja ocena:

Copyright © 2016 Moje lusterko , Blogger